Bezrobocie w Malborku: jest czy go nie ma?

Właśnie wróciłem ze spaceru po Malborku. W ciągu kilkunastu minut na drzwiach sklepów, barów, restauracji, na tablicach ogłoszeń a nawet na drzewach znalazłem ogłoszenia zapraszające do podjęcia pracy.

Kierowców z kategorią ........
Sprytnej osoby do baru......
Uczciwej i odpowiedzialnej do sklepu....
Do rozwożenia pizzy.....

I jeszcze kilka innych. Tak sobie myślę - to jest to bezrobocie czy go nie ma?


Rozmawiałem z kilkoma osobami, które poszukiwały kogoś do pracy w różnej działalności. Jeden  z kolegów w ciągu roku zwolnił kilkanaście osób, które podejmowały u niego pracę po 2-3 tygodniach próby. Za co?
Za nieuczciwość - po prostu go okradały,
Za notoryczne spóźnienia
Za opuszczenie stanowiska pracy
Potem te same osoby opowiadają, jak to kapitalista - krwiopijca je wykorzystał, nie zapłacił itp. A za co miał zapłacić - za to że wyniosły towar za kilkaset złotych z jego sklepu?
Może powinny się cieszyć, że sprawa nie trafiła do organów ścigania.

Ogłoszenie o pizzy wisi już dość długo - nie ma chętnych. Podobnie w barze - tam trzeba ciężko pracować, nieraz i po godzinach. Moi znajomi opowiadają, że osoby przychodzą tylko po to, by być w porządku z Urzędem Pracy. Moja znajoma opowiadała nawet, że jedna z dziewcząt na kolanach prosiła ją by jej przypadkiem nie zatrudniła i dała poświadczenie, że nie ma dla niej pracy do "zatrudniaka".

Tak wiem, to tylko jedna strona medalu, są i nieuczciwi pracodawcy, którzy płacą marnie, podkładają fałszywe umowy o pracę itp.
Ale co jest marginesem - oceńcie sami!

Marek

Komentarze